Wybraliśmy się na koncert do Gdańska (nie pamiętam który w tym roku) w każdym razie był to koncert 11 lipca – Mark Knopfler. No a jak się trafiła taka okazja to nie można było pojechać prosto tylko musieliśmy pozwiedzać… a co? Oczywiście zamki… Na pierwszy ogień poszedł Kwidzyn, którego początki sięgają XI wieku, kiedy to zaistniał jako pomezańskie grodzisko o nazwie Kwedis. Różne, burzliwe wydarzenia były związane z tym miejscem ale nie będę się na nich skupiał. Resztę informacji można zaczerpnąć z Wikipedii, do czego szczerze zachęcam. Nas oczywiście w głównej mierze interesował zamek. Na miejscu okazało się, że Kwidzyn jest urokliwym miejscem i atrakcji ma trochę więcej niż zamek. Z przyczyn braku czasu skupiliśmy się przede wszystkim na zamku, a także na krypcie mistrzów Zakonu Krzyżackiego znajdującej się w konkatedrze św. Jana Chrzciciela oraz na samej konkatedrze…
O ile zamek i sama konkatedra nie rozczarowały nas, no może z drobnymi wyjątkami, o których później, o tyle krypta już nie spełniła naszych oczekiwań co do niej – może dlatego, że kiedyś oglądaliśmy inne krypty, bardziej „kryptowe” niż ta…
Ogólnie jednak, możemy powiedzieć, że Kwidzyn jest miejscem turystycznie atrakcyjnym i warto poświęcić trochę więcej czasu, aby poznać i fascynującą historię tego miejsca, i same zabytki…
A teraz drobny wyjątek, o którym wspomniałem wcześniej: mam wrażenie, że muzeum urządzone we wnętrzach zamku jest zrobione bez pomysłu: w galerii łączącej zamek z Gdaniskiem urządzono… muzeum sprzętów gospodarczych…
Poniżej kilka naszych fotek, mam nadzieję że choćby w niewielkim stopniu pokażą atrakcyjność miejsca. I jeszcze jedno, bardzo optymistyczne jest to, że miasto się rozwija i ktoś pomyślał, żeby wizerunek miasta przyciągał do siebie…
Zamek królewski Chęciny
Cudowna, czerwcowa pogoda sprawiła, że postanowiliśmy ruszyć się z domu, dodatkowo brak młodzieży w domu spowodował chęć odwiedzenia dotąd nieznanych mi rejonów… No może nie tak nieznanych ale pomyślałem sobie, że zabrzmi to bardziej romantycznie… 😉
A dlaczego nie tak bardzo nieznanych? No cóż… trudno nie zauważyć chęcińskiego zamku jeśli jedzie się samochodem z Warszawy do Krakowa. Co nie zmienia faktu, że warto zjechać z trasy i zatrzymać się w tym urokliwym miejscu.
Zamek chęciński jest położony na wznoszącym się na 367m wzgórzu, na południe od miasta Chęciny. Początki zamku to przełom XIII i XIV wieku. Wtedy powstała najwyższej położona część. Z czasem zamek został rozbudowany zyskując swój charakterystyczny, wydłużony kształt zwieńczony trzeba wieżami. Czy tylko mi przypomina trójmasztowiec? 🙂
Wprawdzie zamek nie należy do najmniejszych, ale stosunkowo niewiele tu zwiedzania. Dwie wieże, z których rozciąga się piękny widok, mury obronne, ruiny zabudowań, loch pod wieżą, studnia – to wszystko nie licząc sklepu i atrakcji turystycznych na przykład w postaci plastikowej zbroi czy klatki, w której można sfotografować męża, co niecnie wykorzystała moja żona 😉