Bobolice

Korzystając z pięknej pogody podczas odwiedzin u dobrego znajomego (dziękujemy, Jarku! :)), wybraliśmy się do tego niezwykłego miejsca. Jest to jeden z nie tak wielu zamków w Polsce, na odbudowę których zdecydowało się nie Państwo, a osoby prywatne. Co więcej – w przypadku Bobolic naszym zdaniem osiągnięto sukces.
Zamek wygląda świetnie. To już nie strasząca z daleka ruina, a pięknie wznoszący się nad okolicą obiekt.
Z zamkiem związana jest legenda mówiąca o dwóch braciach i jednej pięknej dziewczynie – prosty przepis na konflikt, do którego i tutaj doszło. Wersji legendy jest kilka, kto ciekawy ten znajdzie 😉
Zamek bobolicki udostępniony jest do zwiedzania. I chociaż oryginalnego zamku, którego początki sięgają XIV wieku (tak, to kolejny zamek zbudowany za czasów Kazimierza Wielkiego) niewiele, to i tak warto. Zachwyca zwłaszcza zewnętrzna bryła i to, jak wpisuje się w krajobraz. Wnętrza również warte są poświęcenia uwagi, w jednej z sal można porozmawiać z panem, który zajmuje się rekonstrukcją broni – bardzo ciekawa postać!

Zamek królewski Chęciny

Cudowna, czerwcowa pogoda sprawiła, że postanowiliśmy ruszyć się z domu, dodatkowo brak młodzieży w domu spowodował chęć odwiedzenia dotąd nieznanych mi rejonów… No może nie tak nieznanych ale pomyślałem sobie, że zabrzmi to bardziej romantycznie… 😉
A dlaczego nie tak bardzo nieznanych? No cóż… trudno nie zauważyć chęcińskiego zamku jeśli jedzie się samochodem z Warszawy do Krakowa. Co nie zmienia faktu, że warto zjechać z trasy i zatrzymać się w tym urokliwym miejscu.
Zamek chęciński jest położony na wznoszącym się na 367m wzgórzu, na południe od miasta Chęciny. Początki zamku to przełom XIII i XIV wieku. Wtedy powstała najwyższej położona część. Z czasem zamek został rozbudowany zyskując swój charakterystyczny, wydłużony kształt zwieńczony trzeba wieżami. Czy tylko mi przypomina trójmasztowiec? 🙂
Wprawdzie zamek nie należy do najmniejszych, ale stosunkowo niewiele tu zwiedzania. Dwie wieże, z których rozciąga się piękny widok, mury obronne, ruiny zabudowań, loch pod wieżą, studnia – to wszystko nie licząc sklepu i atrakcji turystycznych na przykład w postaci plastikowej zbroi czy klatki, w której można sfotografować męża, co niecnie wykorzystała moja żona 😉