Zamek krzyżacki w Gniewie

Zamek w Gniewie z daleka zachwyca – sylwetką, wielkością. Niestety, z bliska przeważa komercja. Wielki parking, płatny i to słono!, hotel, restauracje, bary, kawiarnie, karczmy, kolonie dla dzieci, stoiska na dziedzińcu zamkowym z naleśnikami, zastawą stołową, a nawet kasa muzeum zamkowego. Smutny to widok. Odechciewa się zwiedzania, tym bardziej, że do zobaczenia – jak można przeczytać na stronie internetowej muzeum https://archeologia.pl/oddzialy/muzeum-w-gniewie – są zaledwie 3 sale.
Dobrze, kiedy zamek żyje. Gorzej, kiedy na pierwszy rzut oka widać, że żyje tylko po to, żeby wyciągnąć z turystów jak najwięcej kasy. Szkoda, że nie zostawiliśmy sobie tego zamku na później – może poza sezonem wygląda to lepiej.
Bo też i jest zamek w Gniewie imponujący, z bogatą i zagmatwaną historią. To jak twierdzą specjaliści największy zamek krzyżacki na zachodnim brzegu Wisły. Budowany od 1283 roku, otoczony wysokim czworobocznym murem. Obecnie na każdym rogu mur wieńczy wieżyczka, kiedyś zamiast jednej z nich był stołp (wieża ostatecznej obrony), rozebrany w 1855 roku. W obrębie zamku najpierw powstały południowe i północne skrzydło mieszkalne, w XIV dołączyły do nich skrzydła wschodnie i zachodnie, w tym samym okresie podwyższono mury i wieżyczki, a także otoczono murami obronnymi podzamcze, dodając 2 wieże bramne.
W 1466 na mocy pokoju toruńskiego zamek przeszedł w ręce Polaków, by po niespełna 2 wiekach, w 1626 roku przypaść Szwedom. To tutaj miała miejsce bitwa dwóch Wazów – między Gustawem Adolfem i Zygmuntem III. Przegrali Polacy, przede wszystkim przez przewagę Szwedów w ilości broni palnej – nawet husaria nie dała rady. Ale już rok później Szwedzi zostali zmuszeni do opuszczenia zamku, a jeszcze później w XVII wieku starostą gniewskim był późniejszy król Jan III Sobieski, który wybudował nowy barokowy budynek dla swojej żony Marii Kazimiery (to się nazywa miłość! 😉 ).
Na początku XVIII wieku Wisła zaczęła podmywać wzgórze, na którym stoi zamek. W czasie prac zabezpieczających odkopano wielkie kości – prawdopodobnie dinozaura.
W 1772 roku Prusacy używali zamku do celów wojskowych, potem – jako magazyn zboża, a także (po przebudowie w latach 1856-59) jako najcięższe w Prusach więzienie.
Od 1920 zamek był siedzibą starostwa – już oczywiście polskiego. Potem był wojskowym magazynem broni. A w 1921 – być może z powodu sabotażu szpiega pruskiego – wybuchł w nim pożar, w wyniku którego zniszczone zostały 3 skrzydła i zadaszenie warowni.
W czasie okupacji była tu paramilitarna szkoła, później więzienie przejściowe dla w sumie 1800 rodzin polskich z Tczewa i okolic.
Dopiero w 1968 zamek doczekał się pierwszych prac rewitalizacyjnych, podczas których wywieziono z niego 4 tysiące ton gruzu – były to nienadające się do niczego pokruszone cegły. Od 1995 mieści się tu Oddział Muzeum na Zamku w Gniewie.
Niestety, kilkanaście lat temu zamek przeszedł w prywatne ręce. Rozumiem, że prywatna własność musi przynosić dochód, ale doprawdy można było choć trochę mniej komercyjnie podejść do tego zabytku. Szkoda.

W drodze na koncert – po drodze Kwidzyn…

Wybraliśmy się na koncert do Gdańska (nie pamiętam który w tym roku) w każdym razie był to koncert 11 lipca – Mark Knopfler. No a jak się trafiła taka okazja to nie można było pojechać prosto tylko musieliśmy pozwiedzać… a co? Oczywiście zamki… Na pierwszy ogień poszedł Kwidzyn, którego początki sięgają XI wieku, kiedy to zaistniał jako pomezańskie grodzisko o nazwie Kwedis. Różne, burzliwe wydarzenia były związane z tym miejscem ale nie będę się na nich skupiał. Resztę informacji można zaczerpnąć z Wikipedii, do czego szczerze zachęcam. Nas oczywiście w głównej mierze interesował zamek. Na miejscu okazało się, że Kwidzyn jest urokliwym miejscem i atrakcji ma trochę więcej niż zamek. Z przyczyn braku czasu skupiliśmy się przede wszystkim na zamku, a także na krypcie mistrzów Zakonu Krzyżackiego znajdującej się w konkatedrze św. Jana Chrzciciela oraz na samej konkatedrze…
O ile zamek i sama konkatedra nie rozczarowały nas, no może z drobnymi wyjątkami, o których później, o tyle krypta już nie spełniła naszych oczekiwań co do niej – może dlatego, że kiedyś oglądaliśmy inne krypty, bardziej „kryptowe” niż ta…
Ogólnie jednak, możemy powiedzieć, że Kwidzyn jest miejscem turystycznie atrakcyjnym i warto poświęcić trochę więcej czasu, aby poznać i fascynującą historię tego miejsca, i same zabytki…
A teraz drobny wyjątek, o którym wspomniałem wcześniej: mam wrażenie, że muzeum urządzone we wnętrzach zamku jest zrobione bez pomysłu: w galerii łączącej zamek z Gdaniskiem urządzono… muzeum sprzętów gospodarczych…
Poniżej kilka naszych fotek, mam nadzieję że choćby w niewielkim stopniu pokażą atrakcyjność miejsca. I jeszcze jedno, bardzo optymistyczne jest to, że miasto się rozwija i ktoś pomyślał, żeby wizerunek miasta przyciągał do siebie…